Piszą o nas (być może)

Witam serdecznie wszystkich Czytelników po nieco przydługiej przerwie. Ponieważ dzisiaj mamy Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, uznałem, że to dobra okazja do rozruszania bloga. Na początek pozwolę sobie wrócić do kilku dawnych wpisów — w związku z tym, co na temat problemów w nich omówionych można przeczytać w innych miejscach. Czytaj dalej

Ilość i liczba

Na blogu o kulturystyce języka nie może zabraknąć tekstu o wyrazach ilość i liczba i rozróżnieniu między nimi. Często słychać zarzuty, że ktoś nie odróżnia ilości od liczby, z rozmaitych narzekań i porad możemy się dowiedzieć, że mylimy jeden wyraz z drugim, nie rozróżniamy ich, co wynika z nieznajomości ich znaczenia, że oba wyrazy są używane zamiennie, że ilość wypiera liczbę, a wszystko to, oczywiście, daje się zaobserwować ostatnio i zdarza się coraz częściej, tak że już dopuszczono wymienność użycia obu wyrazów w normie potocznej. Warto się tym twierdzeniom przyjrzeć. Ponieważ temat jest poważny, notka będzie, niestety, dość długa. Dla niecierpliwych na dole wersja tl;dr. Czytaj dalej

Profesor Bańko o odmianie swojego nazwiska

635825244841854943
fot. Adam Tuchliński / źródło: Newsweek

Jak chyba wszędzie, gdzie pojawia się nazwisko Bańko, również pod moim ostatnim wpisem poruszono kwestię jego odmiany. Nie mogło jej zabraknąć również w niedawnym wywiadzie z profesorem w tygodniku „Newsweek” (nr 46/2015), więc przytoczę tutaj, co ma (mniej więcej) w tej chwili do powiedzenia na ten temat sam zainteresowany:

Studenci mówią, że na pierwszym roku prosi ich pan, żeby pana nazwiska nie deklinować.

— Oj, przesadzili, nie było takiej dyrektywy. O tym, że „Bańko” się odmienia, dowiedziałem się późno, pod koniec lat 70., od prof. Andrzeja Markowskiego, wówczas jeszcze doktora, z którym jako student miałem zajęcia z kultury języka. Jemu ta odmiana przechodziła przez gardło bez żadnych trudności. Natomiast dwadzieścia lat później tenże sam, już wtedy profesor, Andrzej Markowski, zaaprobował w „Nowym słowniku poprawnej polszczyzny” decyzję, że nazwiska tego typu można odmieniać albo nie. Jak się popatrzy na strony tytułowe słowników, które ukazały się pod moją redakcją, to czasem jest napisane „pod redakcją Mirosława Bańko”, a czasem — „Mirosława Bańki”. Tymi słownikami dawałem przykład innym, co mogą robić: raz odmieniajcie, raz nie, jak wam serce dyktuje.

Czyli można i tak, i tak, a nawet raz tak, raz tak — przynajmniej jeśli chodzi o zdanie tego posiadacza tego nazwiska. Oczywiście polecam cały wywiad, jeśli ktoś ma do niego dostęp.

Na odejście profesora Bańki z poradni językowej PWN

Profesor Mirosław Bańko. Źródło: fundacjajezykapolskiego.pl
Profesor Mirosław Bańko. Źródło: fundacjajezykapolskiego.pl

Tydzień temu na stronie poradni językowej PWN pojawiła się wiadomość, że z braku czasu odpowiedziami na pytania nie będzie się już zajmował profesor Mirosław Bańko, a jego miejsce zajmie dr hab. Katarzyna Kłosińska. Oczywiście w internecie wyrażono żal, że nie będzie nowych tzw. ciętych ripost, ale myślę, że nie tylko tego można żałować. Czytaj dalej

Nie tylko „lecz także”

Dawno nic nie było, więc będzie długo, ale z happy endem.

Jeden z poprzednich wpisów dotyczył między innymi tzw. spójników skorelowanych (inaczej złożonych, podwojonych), czyli takich, które składają się z dwóch różnych, rozdzielonych części. Wtedy mowa była konkretnie o spójniku zarówno… jak (i)…, ale miałem wrócić do tematu, więc tym razem zajmę się szczególnym przypadkiem, który w literaturze kulturystycznej zwykle przyjmuje postać: nie tylko… lecz także…

Można się natknąć na informację, że spójnik ten, jako skorelowany, musi brzmieć właśnie tak: nie tylko… lecz także…, a nie w żaden inny sposób (na przykład nie tylko… ale i…). Wspomina o tym „Polityka”, mówi o tym również na początku jednego z odcinków swojego programu vlogerka Paulina z kanału Mówiąc Inaczej i to do jej słów się tu odniosę, więc ta notka będzie z multimediami:

Czytaj dalej

Dwutysięczny piętnasty

Wspomniałem w jednej z poprzednich części, że na koniec cyklu o błędach w „Polityce” będzie coś ekstra, więc jest — ciekawostka.

Od początku XXI w. stałym punktem programu najrozmaitszych audycji, poradni i wydawnictw poprawnościowych jest brzmienie liczebników porządkowych oznaczających rok (ale nie tylko): mówimy dwa tysiące pierwszy, a nie dwutysięczny pierwszy i tak dalej. Czytaj dalej

Błędy w „Polityce” (4)

Przez nagły brak czasu ostatnia część trochę się opóźniła, ale wreszcie udało mi się ją dokończyć. Nie przedłużam więc.

W cudzysłowie

Numer 39: nie w cudzysłowiu, tylko w cudzysłowie!

Reguła niby prosta – rzeczowniki rodzaju męskiego przyjmują w miejscowniku formę „-owie”. Językoznawcy doradzają szukanie analogicznych, bardziej przyswojonych przykładów. Nie przyszłoby nam przecież do głowy, żeby „rów” odmienić na „w rowiu”.

Albo nów (rzeczownik rodzaju męskiego) odmienić na w nowiu. Ha, ha, tylko dureń by tak zrobił. Czytaj dalej

Błędy w „Polityce” (3)

Kolejna część komentarzy do „Najczęstszych błędów językowych popełnianych przez dziennikarzy” na stronie „Polityki”. Dla przypomnienia: część pierwsza, część druga.

Apostrofy w odmianie obcych wyrazów

Przeskakujemy do numeru 31, w którym „Polityka” porusza problem stawiania apostrofu w końcówkach obcych nazwisk: Czytaj dalej

Błędy w „Polityce” (2)

Czas na kolejną część wielce popularnej serii wpisów na temat błędów popełnianych, zdaniem „Polityki”, przez dziennikarzy i nie tylko. Dla przypomnienia: część pierwsza.

Pokrzyżować szyki

Na obrazku 19 mamy kilka przykładów „kontaminacji, tj. pomieszania wyrazów”, jak wyjaśnia nam podpis. Szczególnie ciekawy jest środkowy związek frazeologiczny, czyli błędnie pokrzyżować szyki, a poprawnie pokrzyżować plany. Ciekawy, bo w słownikach bez kłopotu znajdziemy właśnie to uznane za błędne sformułowanie, na przykład w Uniwersalnym słowniku języka polskiego PWN: Czytaj dalej

Błędy w „Polityce” (1)

Dawno nie było tu nic nowego, ale spokojnie — ten blog nie jest martwy, najwyżej usycha z tęsknoty za fiordami. No, może tak całkiem źle jeszcze nie jest, a właśnie pojawiła się okazja trochę go ożywić, bo w pięknej polszczyźnie, jak wiadomo, najważniejsze jest, kto co gdzie powiedział albo napisał źle, i zapewne dlatego tygodnik „Polityka” na swojej stronie internetowej zamieścił ostatnio galerię „Najczęstszych błędów językowych popełnianych przez dziennikarzy”. Pozwolę sobie pokrótce skomentować niektóre z zamieszczonych tam informacji, może nawet wytknąć tu i ówdzie błąd (Czytelników, którzy po tytule spodziewali się czegoś innego, serdecznie przepraszam). Wcześniej zresztą była już inna galeria, przedstawiająca „30 błędów językowych, które popełniają nawet najlepsi”. Do niej też postaram się nawiązać, zwłaszcza że niektóre z wymienionych „błędów” występują w obu galeriach.

Czytaj dalej